RELACJA Z BRISTOL HiFi SHOW 2020
Razem z moim dobrym przyjacielem postanowiliśmy pojechać na Bristol HiFi Show 2020. Choć obaj jesteśmy miłośnikami muzyki, fascynujemy się również sprzętem audio i podobnie jak inni entuzjaści, jesteśmy ciekawi co nowego pojawia się na rynku. Bristol to około cztery godziny jazdy od nas, więc wyjechaliśmy w piątek po pracy i dotarliśmy późnym wieczorem, około godziny 23:00. Nocowaliśmy w hotelu obok, co pozwoliło nam pojawić się na Bristol HiFi Show z samego rana i spędzić tam cały dzień.
Celem tej recenzji jest podzielenie się z Wami naszymi pierwszymi wrażeniami z Bristol HiFi Show 2020. Tak, to tylko pierwsze wrażenia… w końcu kompleksowa ocena sprzętu HiFi w nieoptymalnym pokoju hotelowym, z hałasem w tle z sąsiednich pomieszczeń, jest praktycznie niemożliwa. Co więcej, dobór muzyki ma ogromne znaczenie. Spędziliśmy mniej niż 10 minut w każdym z pokoju, więc nasze wrażenia są czysto subiektywne i oparte na muzyce, która była odtwarzana w danym momencie. Skoncentrujemy się głównie na głośnikach, ponieważ moim zdaniem głośniki i pomieszczenie mają największy wpływ na to, jak brzmi dany system, zakładając oczywiście, że pozostały sprzęt jest dobrej jakości.
Zdjęcia poniżej pokazują więcej głośników niż opisanych w tej recenzji. Powód jest prosty – nie mieliśmy wystarczająco dużo czasu, aby zrobić notatki o wszystkich systemach, których słuchaliśmy, i zdecydowaliśmy się skomentować te, które przyciągnęły naszą uwagę (z dobrych lub złych powodów). Jeśli więc zobaczycie zdjęcie systemu, o którym nie wspomnieliśmy, to najprawdopodobniej oznacza, że nie uznaliśmy go za szczególnie interesujący. Przepraszamy.
CZY GRANIE TAK GŁOŚNO JEST NAPRAWDĘ KONIECZNE? PYTANIE DO DYNAUDIO I PMC.
Pierwszym pokojem, który odwiedziliśmy, był ten, w którym grały Dynaudio Confidence 60. Chociaż wnętrze prezentowało się świetnie, dźwięk był okropny. Było nie tylko za głośno (a zazwyczaj lubię słuchać muzyki dosyć głośno, więc jeśli dla mnie jest za głośno, to naprawdę musi być BARDZO głośno), ale też bas był wyjątkowo dudniący i słabo kontrolowany. Kiepsko, biorąc pod uwagę, że to głośniki za 30 tysięcy funtów od renomowanej firmy.
Następne były Monitor Audio Bronze 100, które grały na normalnym poziomie głośności, ale brzmiały wyjątkowo lekko (czyli brakowało basu) i w efekcie nie zbyt angażowały.
Kolejnymi były PMC Twenty5 22, i podobnie jak w demonstracji Dynaudio, poziom głośności tez był zbyt wysoki. Brzmiało to, jakby głośniki krzyczały, przez co nie byłem w stanie czerpać przyjemności z muzyki. Zastanawiam się, jak firmy o takiej reputacji mogą pozwolić na coś takiego, skoro głównym celem ich obecności jest zaprezentowanie głośników w jak najlepszym świetle.
CZY GŁOŚNIKI ATC SCM50 I SPENDOR A4 SĄ NAPRAWDĘ TAK DOBRE?
Po pierwszych trzech prezentacjach zaczynałem tracić nadzieję, ale sytuacja zmieniła się, gdy dotarliśmy do pokoju Chord Electronics i usłyszeliśmy ATC SCM50. Nareszcie muzyka była odtwarzana na odpowiednim poziomie głośności, odpowiednim dla wielkości pokoju i liczby osób w nim obecnych, i do tego brzmiała naprawdę dobrze. Głośniki były dobrze zbalansowane w całym paśmie, dynamiczne, z mocnym basem i bez wysiłku prezentowały dźwięk. To było jak powiew świeżego powietrza po naszych pierwszych trzech prezentacjach.
Następnie posłuchaliśmy Proac K10, ale wyszliśmy nieco rozczarowani. Muzyka która akurat grała w tamtym pomieszczeniu to perkusja z kilkoma instrumentami, bez wokali. Trwało to prawie 10 minut i mimo że było odtwarzane z winylu, górne tony brzmiały dość ostro. Wyższy bas był dynamiczny, ale po pewnym czasie cały dźwięk stał się męczący.
Kolejnymi głośnikami były Spendor A4 i tutaj czekała nas miła niespodzianka. Jedno z większych pomieszczeń na targach było napędzane przez relatywnie małe kolumny podłogowe i brzmiało to zadziwiająco dobrze. Było mnóstwo niskich tonów, do tego stopnia, że musiałem zapytać jednego z przedstawicieli Spendora, czy używają subwoofera – odpowiedź brzmiała: nie. Za cały dziwek odpowiadały Spendor A4. Brzmiały bardzo dynamicznie, bas był dobrze kontrolowany i dźwięk naprawdę angażował. Co więcej, pomimo odtwarzania na dosyć wysokiej głośności, głośniki brzmiały bardzo otwarcie i bez oznak kompresji. Byliśmy pod dużym wrażeniem.
Z tego pokoju przeszliśmy do sali demonstracyjnej ATC. Zaczęliśmy od głośników ATC SCM7, które jak na swój rozmiar brzmiały całkiem dobrze, jednak w porównaniu do dużych głośników, od razu można było zauważyć, że prezentacja małych ATC była nieco wymuszona i nie tak bezwysiłkowa jak w przypadku większych kolumn. To odczucie zostało jeszcze bardziej wzmocnione, gdy przedstawiciel ATC włączył ATC SCM40A – aktywne głośniki, które brzmiały o wiele bardziej 'swobodnie’. Dźwięk był czysty, zrównoważony i bardzo harmonijny.
WIĘCEJ WYSOKICH TONÓW NIE OZNACZA WIĘKSZEJ ROZDZIELCZOŚCI
Następnymi głośnikami, których posłuchaliśmy, były Russel K Black 50. Początkowo brzmiały dość imponująco przy dobrze nagranej sekcji perkusyjnej, jednak gdy utwór nabrał złożoności, brzmiały zbyt „górzysto” i wręcz krzykliwie, do tego stopnia, że opuściliśmy pokój, ponieważ nie mogliśmy tego znieść.
Miłym zaskoczeniem były głośniki Elipson Legacy 3230. Brzmiały bardzo uporządkowanie i elegancko, co stanowiło przyjemną odmianę po wcześniejszych odsłuchach. Były miłe w odbiorze, nie mogłem w nich niczego skrytykować.
Kolejne były Kerr Acoustic, Kudos Titan 505 oraz Proac Response DT8, jednak żadne z nich nas nie zachwyciły. Brzmiały mało angażująco, a dźwięk z Kudos i Proac był dość twardy i krzykliwy.
Następnie słuchaliśmy Totem Tribe Tower, które brzmiały całkiem dobrze. Nie była to tak swobodna prezentacja jak w przypadku większych głośników, ale były dość zrównoważone i przyjemne w odbiorze. Może nie do krytycznego słuchania, ale na pewno chętnie słuchałbym na nich muzyki w tle.
Stamtąd przenieśliśmy się do sali odsłuchowej Kef i posłuchaliśmy aktywnego zestawu Kef LS50. Brzmiały dość neutralnie i nie mogliśmy wskazać niczego, co by nam się w nich nie podobało, ale także nie było w nich co by rzuciło nas na kolana.
Ostatnim zestawem głośników przed zasłużoną przerwą na lunch (i odpoczynek dla uszu) były Lockwood Mini oraz Lockwood Harrow. Byłem dość podekscytowany, ponieważ mam dobre doświadczenia z vintage’owymi przetwornikami Tannoy. Niestety, grali utwory Bowiego, i chociaż uwielbiam te piosenki, jakość ich nagrań pozostawia wiele do życzenia. Całość brzmiała nieco „szorstko i surowo” oraz dosyć ostro. Podejrzewam, że to raczej kwestia wyboru muzyki niż samych głośników.
GŁOŚNIKI MAGNEPAN LRS – CO ZA MIŁA NIESPODZIANKA!
Po lunchu udaliśmy się na prezentację głośników Wilson Benesch Square Five. Było to jedno z największych pomieszczeń na wystawie, więc miałem spore oczekiwania. Niestety, moje wrażenie było takie, że głośniki nie radziły sobie z wypełnieniem przestrzeni dźwiękiem i brzmiały jak zbyt małe jak na tak duże pomieszczenie. Ich brzmienie było dość wyrównane, ale nie wywarły na mnie większego wrażenia.
Następnie przeszliśmy do dwóch osobnych pokoi, w których swoje produkty prezentowała szkocka marka Fyne Audio. W jednym znajdowały się podłogowe głośniki Fyne Audio F703, a w drugim półkowe Fyne Audio F701. Nigdy wcześniej nie słyszeliśmy głośników tej marki, ale naszą uwagę zwróciła ich dobrze zachowana równowaga tonalna.
Kolejnym sprzętem były głośniki Acoustic Energy 500. Ustawiono je blisko tylnej ściany, a siedziska (w postaci worków do siedzenia) znajdowały się przy przeciwległej ścianie. Skutkowało to nadmiernym wyeksponowaniem dolnych częstotliwości w stosunku do reszty pasma. Nie jestem pewien, na ile ten nadmiar basu wynikał z samych głośników, a na ile z ich ustawienia – wiem tylko, że nie mogłem ich słuchać dłużej niż kilka minut.
Następnie mieliśmy przyjemność posłuchać Magnepan LRS, które zapewniły naprawdę przyjemne wrażenia. Brzmiały naturalnie i były łatwe w odbiorze. Brakowało im nieco mocy w basie, choć miały więcej dolnych częstotliwości, niż się spodziewałem. Dla osób przyzwyczajonych do tradycyjnych głośników, odsłuch Magnepanów może być początkowo nieco dziwny, ponieważ słyszy się bas uszami, ale nie czuć go w ciele. Mimo to, naprawdę podobała nam się ta prezentacja.
JEŚLI SZUKASZ ROCK’N’ROLLA, KLIPSCH HERSEY III MOŻE BYĆ ODPOWIEDZIĄ
Po wyjściu z pokoju z Magnepanami (wciąż z uśmiechem na twarzy), przeszliśmy do pokoju, gdzie demonstrowano dwa zestawy głośników Focal Kanta N2. Niestety, Focale rozczarowały – ich dźwięk był lekki, cienki i niezbyt wciągający. W tym czasie demonstratorzy próbowali promować izolatory IsoAcoustic, wykonując test A/B. Pomysł wydawał się doby ale wykonanie pozostawiało wiele do życzenia. Nie tylko głośniki były ustawione pod różnymi kątami, ale także te na izolatorach znajdowały się kilka centymetrów wyżej. A do tego wszystkiego, w tle słychać było dochodzący hałas z sąsiednich pokoi. Test raczej mało rzetelny…
Następnie trafiliśmy do pokoju z głośnikami Voxativ Hagen z pełnozakresowym przetwornikiem i aktywnymi subwooferami. Na początku brzmiały fantastycznie przy nagraniu dynamicznych bębnów – szybkość i kontrola basu były imponujące. Jednak gdy zaczęły się wokale, czar prysł – dźwięk stał się nieprzyjemny, zbyt ostry i pozbawiony otwartości, więc szybko wyszliśmy.
Następny przystanek to Falcon Acoustics LS3/5A. Było to całkiem przyjemne doświadczenie, które przypomniało mi moje Chartwell LS3/5A. Nic nie wyróżniało się szczególnie, ale można by było słuchać ich przez długi czas bez uczucia zmęczenia.
Kolejnym punktem na naszej trasie były Definitive Technology Demand Series. Rozpoczęli pokaz od instrumentalnego utworu z dźwiękiem odbijającej się piłeczki Ping-Pongowej (?). Brzmiało to całkiem dobrze. Jednak gdy zaczęli odtwarzać coś z wokalem, szybko opuściliśmy pokój.
Wtedy nasza ekscytacja zaczęła rosnąć, gdyż zmierzaliśmy do pokoju demonstracyjnego Klipsch. Nigdy wcześniej nie słyszałem żadnych głośników z serii Heritage, a Klipsch Heresy III były na mojej liście „do przetestowania” od dłuższego czasu. Pierwsze wrażenie – imponujący dźwięk z dużą dawką dynamiki i energii. Przypominały mi moje JBL L100 Century. Obawiam się jednak, że dłuższe sesje odsłuchowe mogłyby być nieco męczące. Niemniej jednak nie można odmówić Klipsch Heresy III charakteru! Z kolei Klipsch RP 600 były bardziej zrównoważone, choć zostawiły lekkie wrażenie podbitej góry – mimo wszystko całkiem dobrze brzmiące głośniki.
CHIŃSKIE GŁOŚNIKI Z BRYTYJSKIM DZIEDZICTWEM? TAK! OTO WHARFEDALE LINTON HERITAGE
Canton Vento 836.2 wywarły na nas wrażenie grzecznych i przyjemnych w słuchaniu, ale nie zostawiły trwałego śladu. Z kolei głośniki Audio Note Type J zachwyciły nas naturalnymi, gładkimi średnimi i wysokimi tonami. Barwa głosu i instrumentów była naprawdę dobra. Jeśli mielibyśmy skrytykować Audio Note J, to jedynie za nadmiar basu (przynajmniej z naszego miejsca odsłuchowego), co mogło być efektem ich ustawienia w kątach pomieszczenia i zastosowania lampowego wzmacniacza.
Kolejne były egzotycznie wyglądające Von Gaylord Audio Legend Reference. Ich wykończenie robiło wrażenie, ale dźwięk niestety już nie. Brzmiały zbyt jasno, brakowało im ogłady i proporcji w średnich tonach.
Następnie, jedna z ciekawszych konstrukcji na targach – głośniki Curvi BMR. Pełnozakresowy przetwornik BMR umieszczony w nietypowej obudowie z linii transmisyjnej z brzozowej sklejki. Brzmiały całkiem zrównoważenie, choć nieco ograniczone na basie. Mimo to, doświadczenie było przyjemne – głośniki zdecydowanie warte posłuchania.
Później trafiliśmy do pokoju demonstracyjnego Wharfedale i posłuchaliśmy głośników Wharfedale Linton Heritage. Zawsze miałem sentyment do klasycznych Wharfedale z lat 60 bo doceniam wkład ich założyciela, Gilberta Briggsa, w rozwój HiFi. Niestety, odkąd marka trafiła do International Audio Group, nie zwracałem zbytniej uwagi na nowe produkty Wharfedale – i to był błąd. Wharfedale Linton Heritage zrobiły na nas bardzo pozytywne wrażenie. Brzmiały płynnie, bez kompresji i były dobrze zbalansowane – zestaw głośników, z którym mógłbyś spokojnie żyć.
Na koniec zostawiliśmy najlepsze, czyli demonstrację Harbeth; przynajmniej tak się nam wydawało zanim weszliśmy do pokojów odsłuchowych. Pan Alan Shaw, właściciel i projektant Harbeth, oraz jego zespół prezentowali dwa głośniki z nowej serii XD (Xtended Definition) – Harbeth P3ESR XD i Harbeth C7ES3 XD. Spodziewaliśmy się dużo, ale niestety nie do końca nas przekonali. P3ESR XD zaprezentowały typowe brzmienie Harbeth, jednak bez większych emocji. Brakowało im dolnego zakresu i dynamiki, co jest zrozumiałe przy ich rozmiarze i stosunkowo wysokiej głośności. C7ES3 XD brzmiały lepiej, z bardziej rozbudowanym basem, pełniejszym brzmieniem i swobodniejszą prezentacją. Niestety, głośność była nieco za wysoka, co negatywnie wpłynęło na nasze odczucia. Opuściliśmy pomieszczenie Harbeth z mieszanymi uczuciami. Trzeba jednak pamiętać, że Harbeth często wymagają dłuższych odsłuchów, by w pełni docenić ich możliwości – coś, co jest raczej nie praktyczne na typowym HiFi show. Jeśli chcesz wiedzieć więcej na ten temat to zapraszam do przeczytania mojej recenzji Harbeth M30.1
PODSUMOWANIE BRISTOL HiFi SHOW 2020
Spodziewałem się, że po powrocie z Bristol HiFi Show 2020 będę rozczarowany moim własnym zestawem HiFi. Rezultat był jednak zupełnie odwrotny. Wróciłem do domu, włączyłem sprzęt i pomyślałem: „To brzmi o wiele lepiej niż 99% systemów, których słuchałem na wystawie!”. I rzeczywiście, tak to odbieram. Wystawa Bristol HiFi Show 2020 sprawiła, że jeszcze bardziej doceniłem to, co mam, a także uświadomiła mi, że mimo postępu technologicznego, zmiany nie zawsze oznaczają poprawę. Czasem rzeczy po prostu brzmią inaczej – niekoniecznie lepiej. Jestem także trochę rozczarowany, że niektórzy prezenterzy skupiali się bardziej na podłączaniu sprzętu egzotycznymi kablami niż na prawidłowym rozmieszczeniu głośników, akustyce pomieszczenia i dostosowaniu głośności odsłuchu do jego rozmiaru.
Spośród wszystkich systemów, których słuchaliśmy na Bristol HiFi Show 2020, te wzbudziły naszą ciekawość:
- ATC SCM50 za ich dobrze kontrolowane i naturalne brzmienie,
- Spendor A4 za żywą, dynamiczną i otwartą prezentację,
- Magnepan LRS za ich naturalne, przyjemne dla ucha brzmienie,
- Audio Note Type J za ich ton i gładkość,
- Wharfedale Linton Heritage za zrównoważony dźwięk którego można słuchać godzinami.
Recenzja: Luty 2020 | Publikacja: Marzec 2020